Instytucje/ogniwa pośredniczące

Fragment monografii Croatica. Literatura i kultura chorwacka w Polsce… (s. 37-43 )

Trójczłonowy schemat aktu komunikacyjnego: nadawca – komunikat – odbiorca, jest opisem pierwotnej komunikacji. To najprostszy z możliwych układów, typowy dla wspólnot pozostających w bliskim kontakcie (przy bezpośrednim kontakcie instancja pośrednika zanika) oraz jednojęzycznych. Wraz z rozwojem cywilizacji i technologii wszystkie elementy schematu komunikacyjnego uległy skomplikowaniu i zwielokrotnieniu (także komunikat, kontekst, kod i kontakt). Trudno go zastosować w praktyce, gdyż komunikacja to zjawisko o wiele bardziej złożone i skomplikowane od przedstawionego modelu. Janusz Lalewicz stwierdza, że funkcjonalne powiązania zawartych w nim elementów stwarzają „mylący obraz badanego zjawiska i prowadzą do stawiania problemów fałszywych”, a akt komunikacji, zwłaszcza literackiej, to skomplikowany układ osób, ról i instytucji powiązanych „w inny sposób i innego rodzaju relacjami niż w dialogu”
Proces komunikowania w przypadku literatury składa się z trzech części – pisania, przekazywania i czytania. W owym procesie uczestniczą trzy podmioty: nadawca, pośrednik i odbiorca. Janusz Lalewicz, opisując mechanizm i rolę lektury, skupia się na aspekcie technologicznym środkowej fazy procesu, ale zaznacza, że nie jest to kwestia tylko techniczna: „Współcześnie różne techniki rozpowszechniania stawiają problemy: kto formułuje komunikaty?; które grupy społeczeństwa dysponują ośrodkami nadawania?; sieciami rozpowszechniania?; jaka jest przestrzeń rozpowszechniania poszczególnych technik przekazu, tzn. w których grupach społeczeństwa działają te techniki?; jakie role wyznacza proces komunikacyjny w wypadku różnych technik?; jaki jest rozkład społeczny tych ról? itd. Całą tę problematykę można tu tylko wspomnieć, nie ma bowiem – o ile mi wiadomo – opracowań pozwalających przedstawić ją w sposób systematyczny”.
Autor monografii Komunikacja językowa i literatura, inspirowany książką Roberta Escarpita Rewolucja książki, zwraca uwagę na o wiele większe znaczenie instytucji pośredniczących w erze druku w porównaniu z sytuacją, gdy w obiegu czytelniczym funkcjonowały rękopisy. Stwierdza, że pisarz jest twórcą tekstu, ale „Nadawcą książki jest wydawnictwo, w którego ramach działają drukarnia i redakcja, przerabiające dostarczony przez autora tekst na książkę”.
Autor dostarcza aparatowi wydawniczemu półprodukt. „Dlatego też działalność piszącego należy właściwie do prekomunikacyjnej fazy produkcji książki”. Lalewicz sięga do teorii łączności i definiuje komunikację literacką jako pewien zespół sieci, za których pośrednictwem dokonuje się, po pierwsze, rozpowszechnianie samej literatury i, po drugie, przekazywanie i krążenie opinii literackiej i innych komunikatów związanych z literaturą.
Bez wątpienia, dla tematu niniejszej książki ciekawszy jest ten drugi zespół sieci. W PRL sytuacja wydaje się prosta. Cała sieć rozpowszechniania jest zmonopolizowana i pozostaje w rękach sterowanych przez władzę instytucji, a więc pod patronatem państwa. Dlatego nie można mówić o wydawnictwach jako o instytucjach samodzielnych. Od połowy lat siedemdziesiątych wykształca się alternatywna sieć komunikacji, związana z działalnością opozycji, która ma również swoją instytucję literatury i kultury (wydaje prasę oraz książki). Stanowi jednak uzupełnienie obiegu oficjalnego, przestrzeń mówienia o tym, o czym nie można było mówić w oficjalnych środkach przekazu. Jest systemem alternatywnym, ale nie ma charakteru totalnego (wynika to zarówno z ograniczeń technicznych i logistycznych, jak i z samej idei – działalność ta to swoisty przypis do sfery oficjalnej). Drugi obieg nie został objęty badaniami, choć pojawiają się w nim treści jugoslawistyczne. Magdalena Petryńska, jedna z ważniejszych postaci omawianego okresu, tłumaczka, w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” wspomina ten okres i swoją współpracę z podziemnymi pismami („Tygodnikiem Mazowsze”, „Kulturą Niezależną”, „Obozem”, „Krytyką”), dla których pisała artykuły o Jugosławii.
Pojęcie pośrednika pojawia się w kilku pracach, ale nie robi takiej „kariery”, jak kategoria odbiorcy. Wprowadza je między innymi Janusz Sławiński w eseju o krytyce literackiej. W jego koncepcji krytyk literacki jest pośrednikiem między nadawcą i odbiorcą, osobą, która się przybliża do twórcy lub do odbiorcy. Pełni zatem funkcje usługowe. Sytuuje się pomiędzy. Pracuje albo dla nadawcy, albo dla odbiorcy. Jednak w tak specyficznym układzie komunikacji, jakim jest przekład, rola pośrednika wydaje się szczególna, a krytyk staje się kimś jeszcze ważniejszym. Jest to partner równorzędny, nie zawiera sojuszu z nikim. Chce stworzyć obraz tekstu zgodny z własną wizją, choć jego swodoba zależy od kontekstu społeczno-politycznego. W skrajnych przypadkach może realizować dyrektywy polityczne. Do wyróżnionych przez Janusza Sławińskiego czterech funkcji, jakie pełni krytyka literacka: poznawczo-oceniającej, operacyjnej, metakrytycznej i postulatywnej, należałoby dodać jeszcze jedną – funkcję sterującą. Krytyk bowiem kształtuje formy konkretyzacji dzieł literackich.
Manfred Naumann, wschodnioniemiecki romanista marksistowskiej orientacji, jeden z przedstawicieli rozwijanych w NRD badań nad recepcją, wyraźnie odróżnia w procesie komunikacji literackiej czytelnika od instancji pośredniczących. W polskim literaturoznawstwie natomiast ugruntowało się rozumienie wypowiedzi krytycznych czy lektury znawców jako formy odbioru. W tym obszarze umieszczają w swych pracach wspomniane teksty między innymi Michał Głowiński i Janusz Sławiński38. Wydaje się, że nie należy zaliczać do tej samej kategorii tekstów przygotowujących do odbioru przekładów, wpływających na odbiór (na przykład wypowiedzi krytycznoliterackich, tekstów literaturoznawczych) i właściwej recepcji, która jest trudna do zrekonstruowania.
„Wyprodukowane dzieła, zanim dojdą do rąk czytelników, mają już zawsze za sobą formy społecznego przyswajania; są wybrane przez instytucje społeczne do recepcji, uprzystępnione i w większości przypadków również ocenione. Jako instancje pośredniczące funkcjonują wydawnictwa, księgarnie, biblioteki oraz krytyka literacka, propaganda literatury, nauczanie literatury w szkołach, literaturoznawstwo i wszystkie inne instytucje, które materialnie lub duchowo pośredniczą między produkowanymi dziełami a czytelnikami. Czytelnik zatem w toku lektury nie wchodzi w relacje z literaturą lub dziełami „samymi w sobie”. Raczej są to dzieła, które przez instytucje społeczne zostały wyselekcjonowane z ogółu produkowanych dzieł, rozpropagowane i ocenione według ideologicznych, estetycznych, ekonomicznych i innych punktów widzenia i którym dodatkowo jeszcze utorowano drogi do czytelników dzięki najróżnorodniejszym środkom (reklama, zewnętrzna szata książki, recenzje, komentarze, dyskusje nad dziełem, publiczne czytanie, nagrody literackie, popularyzacja autorów itp.)”

Dlatego badania recepcji sprowadzają się właściwie do analizy tekstów, które wytwarzają pośrednicy. Dzisiaj kanały komunikacji i wymiany informacji są zupełnie inne, a opinie literackie – znacznie bardziej urozmaicone i zatomizowane. Nie są, tak jak dawniej, ograniczone do sądu wąskiej grupy, do jednego, nierzadko kilkuosobowego, środowiska. Łatwiej jest je również badać.
W książce opieram się na świadectwach lektury znawców, tworzących jedną z warstw publiczności literackiej, o której Janusz Sławiński pisał, że różni się od innych warstw publiczności tym, że „wytwarza tekstowe utrwalenia aktów lektury”. W wypadku literatury tłumaczonej można wyróżnić dwie grupy znawców. Z jednej strony to ludzie zajmujący się literaturą i kulturą polską, ale nieznający kultury obcej, z drugiej strony – ci, którzy dobrze orientują się w obydwu kontekstach.
Przekład jest odrębnym typem komunikacji literackiej. Podstawowa różnica polega na tym, że kontakt między nadawcą i odbiorcą ma zawsze charakter zapośredniczony. Pośrednikami są nie tylko tłumacze, lecz także instytucje sterujące współpracą kulturalną (KC PZPR, MSZ, MKiS), wydawnictwa, czasopisma, krytyka przekładu. Odbiorca tłumaczenia nie ma możliwości zweryfikowania działań pośredników, tak jak to może zrobić w przypadku lektury utworów literatury ojczystej. W tradycyjnych ujęciach przekładoznawczych, pod wpływem badań strukturalno-semiotycznych, tłumaczowi przypisywano kompetencje drugiego autora tekstu.

Rozbudowywanie układów nadawczych i odbiorczych cechuje literaturoznawstwo lat siedemdziesiątych. Edward Balcerzan, wracając pamięcią do semiotycznych odkryć z lat sześćdziesiątych, przypomina swoje schematy sytuacji komunikacyjnej z książki Przez znaki. Poznański badacz wyróżniał wówczas wielopodmiotowy Układ Odbiorczy i Układ Nadawczy. Na temat tego drugiego po latach stwierdza: „Jeżeli zgodzimy się z przyznaniem tłumaczowi praw „drugiego autora” (nie jestem entuzjastą takiej rozrzutności nazw), to równie zasadny okaże się obraz literackiej komunikacji bilingwalnej, w której krytyk przekładu zgłasza się jako „trzeci autor” – zapraszając odbiorcę do roli „autora czwartego”… i tak dalej, jak w znanej bajce rosyjskiej Посадил дед репку”.
Przekład to szczególny przypadek komunikacji literackiej i szczególny przedmiot socjologii literatury. Tekst literacki jest swoistym substytutem całej kultury tekstu oryginału, gdyż czytelnik traktuje go również jako źródło wiedzy na temat rzeczywistości danego kraju W PRL w odniesieniu do większości obywateli tylko w taki, tzn. zapośredniczony, sposób Polacy mogli poznawać inne kraje. W związku z tym przekład i kontakty kulturalne z zagranicą odgrywały znacznie większą rolę aniżeli dzisiaj. Z jednej strony chodzi o podwojenie sytuacji komunikacyjnej zawartej w tekście, z drugiej – o zaznaczającą się w odbiorze silniejszą tendencję do dostrzegania w światach przedstawionych tłumaczonych utworów odbicia rzeczywistości pozaliterackiej.
Problem pośredniczenia jest o wiele bardziej widoczny zarówno w przypadku przekładów, jak i współpracy kulturalnej z zagranicą aniżeli w jednokulturowych i jednojęzycznych układach komunikacyjnych. Badania związane z technologią przekazywania były już prowadzone, wyróżniano instytucje i osoby należące do tej fazy procesu komunikacji. Trudno wymyślić tu coś nowego, chociaż badań, które analizowałyby skomplikowane mechanizmy współpracy kulturalnej z zagranicą jest w obszarze nauk humanistycznych niewiele. W dziedzinie, którą się zajmuję, nie odnalazłem żadnej tego typu pracy. W przekładoznawstwie całościowych i kompleksowych badań, które uwzględniałyby inne niż
literatura formy współpracy kulturalnej i próbowałyby opisać jej mechanizmy, również nie ma. Są analizy poszczególnych tekstów, uwzględniające szeroki kontekst oraz wpływ kultury i rodzimego życia literackiego na strategie tłumaczenia, zwłaszcza w kręgu translation studies czy w szkole manipulistów. Są to bardzo inspirujące prace, podobnie jak prace polskich literaturoznawców opisujących fenomen życia literackiego.
Instancje pośredniczące nigdy nie były traktowane równorzędnie, pozostawały w cieniu albo nadawcy, albo odbiorcy. Pośrednik nie zyskuje w układzie komunikacyjnym tego statusu, co jego główni aktorzy, nie ma swej podmiotowości. Czy słusznie? Być może pozycja szarej eminencji jest dla niego wygodniejsza? Trudno, zwłaszcza w dzisiejszej rzeczywistości, oprzeć się wrażeniu, że staje się on postacią pierwszoplanową. W zalewie towarów, informacji jego rola okazuje się najważniejsza, bo to on dokonuje selekcji – z morza ofert wybiera za nas produkty i nam je podsuwa. Manipuluje czytelnikiem, konsumentem. W przypadku współpracy z zagranicą jest to szczególnie ważne, ponieważ odbiorca kultury sekundarnej otrzymuje wyselekcjonowany produkt, a w przypadku tak małej literatury jak chorwacka właściwie nie ma wyboru. W odniesieniu do literatury tłumaczonej polityczne czynniki kontroli – można tu użyć bardziej neutralnego terminu: kontroli społecznej, który 
jest jednak zbyt ogólny, dlatego że nie określa natury czynników dominujących, najczęściej mających charakter polityczny lub ekonomiczny – na poziomie produkcji są silniejsze aniżeli w przypadku literatury rodzimej, natomiast na etapie tworzenia przekładu – słabsze. Dlatego rola pośredników to rola kluczowa, a tłumacz jest tylko jedną z instytucji w skomplikowanej sieci pośrednictwa, która obejmuje dwa kraje i dwie kultury. Kim jest pośrednik? W tej przestrzeni „pomiędzy” albo widzi się jego miejsce bliżej nadawcy, wtedy dostrzega się jego możliwości modyfikacji komunikatu, docenia wpływ i rolę, jaką odgrywa
w komunikowaniu, albo umiejscawia się go w obszarze zarezerwowanym dla odbiorcy. Rodzi się pytanie: dla kogo pośrednik pracuje – dla nadawcy czy dla odbiorcy, a może działa w swoim interesie?
Jednym z ważniejszych teoretyków i badaczy orientacji socjologicznej był wspomniany już Stefan Żółkiewski, na którego dorobek badawczy w negatywny sposób rzutuje jego biografia polityczna i wyraziste poglądy marksistowskie. W książce poświęconej kulturze literackiej, w podrozdziale zatytułowanym Polityka kulturalna, czyli nadawca w szerokim
sensie, Żółkiewski zdecydowanie dowartościowuje nadawcę, wyróżnia dwa jego rodzaje, z których ten drugi jest szczególnie interesujący w kontekście niniejszych rozważań:  „Przez nadawcę w szerokim sensie rozumiemy instytucjonalną całość kontroli społecznej upośredniczającej generowanie literackiego procesu komunikacyjnego […] kontrola dokonywała się zawsze za pośrednictwem instytucji. W swej podstawowej postaci były to instytucje właściwe sytuacjom komunikacyjnym”.
Żółkiewski sięga na ogół po przykłady z przeszłości (to jest sprzed II wojny światowej) albo z innych krajów. Powstanie cenzury uważa za szczególny przypadek instytucjonalizacji kontroli. Opisywany przez niego model ma charakter uniwersalny, jest historycznie zmienny. Mechanizmy kontroli, włącznie z cenzurą, ukazuje jako naturalne zjawisko, element systemu semiotycznego: „Rzecz w tym, by kontrola zabezpieczała komunikację, regulując trwałość i zmiany systemów semiotycznych, żeby natomiast nie blokowała po prostu obiegu informacji – blokowała w sposób sprzeczny z tendencjami rozwojowymi społeczeństwa”.
Powołując się na Żółkiewskiego, w podobnym tonie o pośrednikach pisał Janusz Maciejewski. „Nadawca to nie tylko autor, ale i ten, który w postaci zwykle zinstytucjonalizowanej przekazuje komunikowane treści, materialnie dostarcza je odbiorcy i ma możliwość semiotycznych modyfikacji tego, co dostarcza”. Badacz wyróżnia dwóch nadawców: nadawcę autora i nadawcę pośrednika. Przekazywanie komunikatu jest dla niego procesem, w którym uczestniczą trzy podmioty: twórca (nadawanie) – ogniwa pośredniczące (przekazywanie) – odbiorca (odbiór). I choć zrównuje pośrednika z nadawcą, zyskuje on jednak w jego koncepcji własną podmiotowość. Maciejewski szczegółowo opisuje ogniwa pośredniczące, wśród których wymienia sześć instytucji:
„– instytucje związane z utrwalaniem i technicznymi środkami przekazu dzieł literackich – wydawnictwo, prasa literacka, radio, telewizja, teatr, przemysł kinematograficzny;
– instytucje rozpowszechniania literatury – księgarnie, biblioteki, kluby czytelnicze, imprezy recytatorskie, wieczory autorskie;
– instytucję mecenatu – mecenat prywatny oraz indywidualny, towarzystwa, instytucje, państwo;
– różne formy cenzury – formalna (GUKPPiW) i nieformalna (presja społeczna, w której wyniku pisarz boi się poruszania pewnych tematów);
– instytucje opiniotwórcze – krytyka literacka, salony i kawiarnie literackie, kluby dyskusyjne itp. (ważna rola zostaje przypisana salonom i kawiarniom literackim, nazywanym zbiorami aformalnymi; formalne to przede wszystkim związki twórcze i, w nieco mniejszym stopniu, kluby dyskusyjne oraz grupy literackie; Maciejewski uważa, że w kontekście roli opiniotwórczej, obronnej i integracyjnej są wręcz najważniejsze);
– zrzeszenia uczestników życia literackiego, na przykład ZLP”.
Maciejewski pisze również o trzech funkcjach ogniw pośredniczących: pośredniczącej, pośrednicząco-reglamentującej i pośrednicząco-hierarchizującej. Działalność całego systemu ogniw pośredniczących sprowadza się do sterowania komunikacją literacką: „Aktywność poszczególnych instytucji lub ich grup w stosunku do zasadniczych partnerów komunikacji literackiej przejawia się różnie. Polega ona na inspirowaniu i na zniechęceniu, na perswazji, ale i na zakazach, na próbach niedopuszczenia do obiegu takich lub innych wartości, takich lub innych poglądów bądź utworów”.
Do ogniw pośredniczących można częściowo zaliczyć parateksty. W przekładoznawstwie tej kategorii została poświęcona cykliczna krakowska konferencja przekładoznawcza Między oryginałem a przekładem. Twórca pojęcia Gerard Genette wyróżnia kilka podgrup paratekstów. Z punktu widzenia pośrednika ważne jest rozróżnienie na parateksty autora i prateksty pochodzące od innych osób. A zatem za parateksty o funkcji pośredniczącej należałoby uznać te drugie. Wprawdzie autor również może uczestniczyć w przekazywaniu i pośredniczeniu, ale jest przecież osobą tożsamą z nadawcą.